piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział II

  Bella krzątała się po kuchni, szukając czegoś do przekąszenia. Nagle w szybę zapukała sowa. Bella zmarszczyła brwi zastanawiając się kto pisze do niej o tej godzinie. Otwiera okno i wpuszcza ptaka, który upuszcza list na blat i od razu wylatuje. Kobieta ostrożnie podnosi kawałek pergaminu i czyta kilka zdań, napisanych niechlujnym pismem.
 "Z przykrością donoszę o nie przyjemnej wiadomości. Mianowicie z mojego źródła informacji wynika, że pani siostrzeniec, Draco Malfoy jest w związku z panem Harry'm Potter'em"
 Bella patrzyła na kartkę, z lekko otwartymi ustami.
 - To nie możliwe, nie możliwe. - powtarzała sobie w kółko, chcąc do tego przekonać samą siebie. W końcu przeczytana wiadomość zyskała dla niej sens.
 Ogarnęła ją wściekłość i ku własnemu zdziwieniu, smutek. Miała łzy w oczach, ale nie pozwoliła sobie na płacz. Nie może okazać takiej słabości. Wiedziała już co zrobi.

*U Draco*
 - Harry. - szepnął, patrząc na wybrańca. Ten spojrzał na niego pytająco. - Pójdziemy na wierze astronomiczną? Tak pięknie będzie widać gwiazdy.
 - No dobrze. - odparł Potter, nie mogąc oprzeć się błagającemu tonowi blondyna.
  Upewnili się, że nikt nie stoi przed wejściem do pokoju wspólnego i razem poszli na najwyższą wieże w Hogwarcie. Tam położyli się na ziemi i podziwiali gwiazdy na niebie.
  Nagle Harry zobaczył dziwny punkt, który był coraz bliżej i bliżej.
- Draco.. popatrz tam. - wyszeptał Potter, pokazując ów punkt.
- To Bella. - odpowiedział blondyn, po przyjrzeniu się i od razu zerwał na nogi. - Musisz uciekać.
- Nie zostawię Cię. - powiedział.
 Mierzyli się wzrokiem. Draco już miał coś powiedzieć, gdy obok niego z gracją wylądowała Bellatrix.
- No, no, no kogo my tu mamy. - uśmiechnęła się do nich szyderczo.
- Po co przyleciałaś? - zapytał Malfoy, podchodząc do niej przy tym zasłaniając Harry'ego własnym ciałem.
- Chciałam z WAMI porozmawiać. - powiedziała, cicho chichocząc. Draco wiedział już co się święci, wyciągnął różdżkę.
- Harry uciekaj. - ale Potter, dalej stał jak stał, a Bella już trzymała w ręce sztylet, a w drugiej,lewej, ściskając różdżkę. - Powiedziałem uciekaj!
- Przepraszam. - wyszeptał Harry i powoli, mając twarz skierowaną w stronę śmierciożerczyni zaczął się skradać do wyjścia.
- Ojej Potter, chcesz nas opuścić? - zapytała Bella, podnosząc różdżkę, ale Draco był szybszy.
- Expelliarmus! - wrzasnął, a jej przedmiot trzymany w jej lewej ręce odleciał kilka metrów od niej. Harry wykorzystał moment i uciekł.
- No to zostaliśmy sami. - powiedziała Bells, podnosząc różdżkę. - Hm, to powinno się przydać. Silencio!
- Boisz się, że ktoś nas usłysz? - wyszeptał Draco, starając się ukryć strach.
- Nie chcę, żeby nam przeszkadzano. - zbliżyła się do niego i podniosła różdżkę. - Trzeba Cię nauczyć, pewnych rzeczy. Twojego chłopaka też odwiedzę, tylko później. Crucio!
Blondyn wygiął się z bólu. Jęknął, a wtedy Bella cofnęła zaklęcie.
- Już wymiękasz kochany? To dopiero początek. - zaśmiała się i tym razem zbliżyła się do niego ze sztyletem.
Przejechała mu ostrzem po policzku, z którego od razu popłynęła krew. Draco zacisnął zęby, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Jesteś bardzo słaby. - szepnęła, przybliżając się do jego ucha. A ostrze, wbiło się bardzo głęboko w brzuch. - Zobaczymy czy Potter zdoła pomóc Ci na czas.
Jeszcze raz uniosła sztylet, tym razem zrobiła bardzo głęboką ranę w przedramieniu.
Podniosła się z ziemi, wsiadła na miotłe i rzuciła ostatnie spojrzenie na posadzkę pełną krwi i swojego siostrzeńca, który stracił przytomność. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, szybko ją starła.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział I

   Następnego ranka, Harry wyszedł z pokoju wspólnego Slytherinu, z mocno podkrążonymi oczami. Postanowił od razu iść na śniadanie, bojąc się, że Ron już wstał i zauważył jego zniknięcie.
 Wszedł do wielkiej sali, która wciąż wyglądała przepięknie, ozdobiona na święta. W pomieszczeniu znajdowało się 12 srebrnych choinek, przystrojonych w czerwone bombki i unoszące się jakby w powietrzu świeczki.  Z sufitu, który był tak zaczarowany, żeby był kopią nieba, zlatywał śnieg, ale ten był suchy i ciepły. Ten widok, za każdym razem wzbudzał w Harrym zachwyt.
 Potter zajął miejsca, przy pustym stole, w czerwonych odcieniach. Nałożył sobie jajecznicy i zaczął jeść. Chwile później usiedli w okół niego Weasley'owie i Hermiona.
 - Co tak wcześnie wstałeś? - zapytał Fred nakładając sobie kiełbasek.
 - Nie spałem dziś za dobrze. - odpowiedział ziewając. Hermiona nalała kawy i podała mu kubek.
 - Masz okropne wory pod oczami. - zauważyła i znów schowała się za książką.
  Dębowe drzwi otworzyły się ponownie. Tym razem stanął w nich Draco, ubrany w czarne rurki, niebieski podkoszulek z napisami i lekko rozwalone trampki w tym samym kolorze, jego włosy były trochę rozczochrane. Harry musiał się powstrzymać, żeby się do niego nie uśmiechnąć. Malfoy usiadł przy stole Slytherinu, wpatrując się w Pottera.
   Po śniadaniu Harry, Ron i Hermiona udali się do biblioteki.
 - Mam do Ciebie sprawę. - szepnął Weasley, do Wybrańca, tak, żeby usłyszała to tylko dwójka jego przyjaciół.
 - O co chodzi? - zapytał w odpowiedzi Harry.
 - Dziś w nocy obudziłem się, a Ciebie nie było... Gdzie byłeś? - Ron był zaciekawiony i podejrzliwy.
 - Już mówiłem, że nie mogłem spać. Poszedłem do sowiarni. - skłamał zestresowany Potter.
 Gdy skończył zadanie z eliksirów, spakował się, oznajmił, że idzie się położyć i zostawił przyjaciół samych.
  - Nie wierzę mu. - powiedział Ron, zastanawiając się nad czymś.
 - Mi też się wydaję, że skłamał, ale widocznie miał powód. - odpowiedziała nie odrywając wzroku od pergaminu.
*U Draco*
Leżał w pokoju wspólnym, w pewnym momencie do pomieszczenia wleciała śnieżnobiała sowa i wylądowała przy Draco.
 - Hej Hedwigo. - przywitał ją, drapiąc za uchem. Chłopak odpiął list, a ptak zleciał mu na ramię i uszczypnął go pieszczotliwie w ucho.
 Draco odwinął list i przeczytał:
  "Dziś znów u Ciebie?"
 Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Szybko odpisał twierdzącą odpowiedź i przypiął ją do nóżki sowy. Hedwiga ostatni raz uszczypała go w ucho i wyleciała. Draco opadł na sofę i zasnął.
                                       ***
  Obudził się kilka godzin później i zauważył, że jego głowa leży na czyiś kolanach, a jego włosy ktoś mu przeczesuje palcami. Spojrzał w górę i zobaczył Harry'ego.
 - Oo, wstałeś wreszcie. - powiedział całując go na przywitanie.
 - Długo czekasz? - zapytał kładąc się na plecach z głową wciąż na kolanach Pottera.
 - Nie. Jakieś pół godziny. - powiedział wybraniec zerkając na zegarek. Dalej przeczesywał włosy Malfoy'a. 
 *U Rona*
 Znów zauważył zniknięcie Harry'ego. Tym razem postanowił sprawdzić gdzie poszedł. Wyciągnął z kufra Pottera, kawałek starego pergaminu. Wyciągnął różdżkę, dotknął nią papieru i powiedział:
 - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.
 Na pergaminie zaczęła pojawiać się mapa Hogwaru. Ale nie była taka zwyczajna, widoczne na niej były ślady stóp z przypisanymi imionami i nazwiskami. Ronowi chwile zajęło znalezienie odcisków z podpisem
"Harry Potter". Okazało się, że znajdował się w pokoju wspólnym Slytherinu wraz z Draco Malfoy'em. Weasley nie mógł uwierzyć w to co zobaczył, miał nadzieję, że to złudzenie optyczne. 
 Gdy po kilkunastu minutach wpatrywania się w to miejsce mapy, z otwartymi ustami, uwierzył w to co widzi. Porwał kawałek pergaminu i pióro. Wyskrobał kilka słów i szybko pobiegł do sowiarni. Obudził jedną z sów szkolnych i przywiązał jej list. 
 - Bellatrix Lestrange. - szepnął wypuszczając ptaka. 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Prolog

  W Hogwarcie panowała cisza, była przerwa świąteczna i nie wiele uczniów zostało w zamku. W Slytherinie został tylko jeden uczeń. Draco Malfoy.
 Siedział w pustym pokoju wspólnym i zdawał się czekać na coś lub na kogoś. Wpatrywał się w drzwi widocznie zniecierpliwiony. Po chwili przez drzwi weszła postać z zarzuconym na głowę kapturem.
- W końcu jesteś. Już się bałem, że nie przyjdziesz. - ciemna osoba zrzuciła kaptur i podeszła do światła. Był to Harry Potter.
- Nie przepuściłbym takiej okazji. - ściągnął płaszcz i usiadł przy Draco. Blondyn od razu się do niego przytulił.
- Jak się pozbyłeś Weasley'a i Granger? - zapytał, jeżdżąc mu po brzuchu palcem.
- Poszli spać. - powiedział Potter obejmując Malfoy'a. Blondyn przybliżył się do niego i delikatnie go pocałował. Wstał i zaczął ciągnąć Harry'ego do swojego dormitorium.